Koperta ze znakiem małpki.

urzadatum [dot] opole [dot] pl

Strona z projektami dofinansowanych z funduszy europejskich realizowane przez Miasto Opole
Strona z informacją o projektach dofinansowanych ze środków budżetu państwa
Strona główna elektronicznej platformy usług administracji publicznej
Strona Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Miasta Opole
udostępniony zestaw kanałów informacyjnych RSS strony www.opole.pl
Tłumacz języka migowego
tekst łatwy do odczytania ETR

Jak król Jan Kazimierz do Opola zjechał

Dla Mieszkańca
Inscenizacja z okazji 800 – lecia Opola, Fot. Sławomir Mielnik

Sienkiewicz wspomniał o wizycie króla w „Potopie”, a my dzięki fabularyzowanej opowieści zabierzemy Was w podróż do XVII wieku, pełnego królów, dwórek i rycerzy.

Rok 1655 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Na przełomie października i listopada stolicę księstwa opolskiego spotkała wielka nobilitacja. Król Rzeczypospolitej, Jan Kazimierz z dynastii Wazów zjechał na swe włości, uciekając przed przebiegłym najeźdźcą z północy, który zalał niczym potop polskie ziemie. Sam władca wraz z małżonką Ludwiką Marią Gonzagą przebywał w gościnie u Oppersdorffów na zamku w Głogówku, a w Opolu rezydowali członkowie jego dworu.

20 listopada roku pańskiego 1655 przyjechali do stolicy księstwa, gdzie zostali przywitani na zamku, po czym w pięknym i kolorowym orszaku udali się do pobliskiej świątyni. Okazja była uroczysta i podniosła, bo oto Jaśnie panujący miał ogłosić odezwę do narodu.

 

Fot. Jarosław Małkowski Kościół Podwyższenia Świętej Trójcy z klasztorem oo. Franciszkanów w Opolu, w którym król Jan Kazimierz odczytał odezwę do narodu zwaną uniwersałem opolskim.

Kościół Podwyższenia Świętej Trójcy z klasztorem oo. Franciszkanów w Opolu, w którym król Jan Kazimierz odczytał
odezwę do narodu zwaną uniwersałem opolskim. Fot. Jarosław Małkowski

 

Tuż za parą królewską dreptały dwórki, z mozołem dźwigając rąbek sukni z welonem Pani. Następnie zaufani doradcy i senatorowie, magnackie rody i rodziny szlacheckie, które schroniły się przy królu w tych trudnych czasach. Tłumy mieszczan rozstępowały się przed królem, ponaglane przez dragonów, których setka stacjonowała w Opolu. Każdy chciał zajrzeć w majestat swego władcy i podziwiać lico królowej.

Dwórka Marianna ledwo stąpała, bo trzewiki uwierały ją od rana, a nie miała ani chwili wytchnienia, odkąd przybyli na zamek. Ramiona bolały od trzymania trenu, a suknia uwierała w pasie. Jedyną przyjemnością była atencja dragona z pięknym wąsem i szablą przy pasie, który nie odstępował dwórki od jakiegoś czasu. Łypał na nią wzrokiem i co chwila poprawiał bujny zarost. Marianna rozejrzała się płochliwie, ale nikt nie zwracał na nią uwagi, bo wszyscy byli skupieni na Janie Kazimierzu.
„Najwyższa pora, żeby ten dokument ujrzał światło dzienne - pomyślała z ulgą. - W kraju chaos, ciągle tylko uciekać trzeba. Nic tylko pakowanie, jazda, rozpakowywanie. W krzyżu już mnie łupie od tej jazdy powozem.”
Zatrzymali się przed wejściem do kościoła i po chwili szum i wiwaty mieszkańców ucichły. Boczne ławy były już zajęte przez najważniejsze osoby w mieście. Na widok orszaku wszyscy wstali, kłaniając się w pas swemu władcy. Zmęczone dwórki pomogły swej pani usadowić się wygodnie na tronie obok męża, a same czmychnęły w ciemny kącik, gdzie spoczęły z westchnieniem na drewnianej ławie. Marianna szybko się przeżegnała i zaczęła szukać wzrokiem wąsatego jegomościa.

 

Ołtarz Kościoła Franciszkanów w Opolu, Fot. Anna Parkitna

Ołtarz Kościoła Franciszkanów w Opolu, Fot. Anna Parkitna

 

Organy w Kościole Franciszkanów w Opolu, Fot. Anna Parkitna

Organy w Kościele Franciszkanów w Opolu, Fot. Anna Parkitna

 

Tymczasem czuć było na sali uroczyste napięcie i wzniosłość chwili. Zapach kadzidła, wysokie stropy i postać Chrystusa na krzyżu onieśmielały, ale z pewnością nie króla. Siedział zadowolony w swym uroczystym stroju i dyskretnie bawił się peruką. A miał powód do radości, bo po długich naradach, sporach i dyskusjach, senatorom udało się stworzyć dokument, który miał odwrócić losy kraju. Jan Kazimierz nie widział już innej możliwości, jak zwrócić się do swoich poddanych w różnych częściach Rzeczypospolitej o pomoc w ratowaniu królestwa. Szwedzi parli jak taran i znikąd nie widać było pomocy. Jedni uciekali, inni tylko widzieli koniec swego nosa i majątek, nie bacząc na zabierane siłą tereny.

Zabrzmiały organy i król dał sygnał jednemu z doradców, aby podał dokument heroldowi. Ten w imieniu władcy miał wygłosić odezwę.
- Jaśnie Wielebnym, Jaśnie Wielmożnym, Wielebnym, Wielmożnym… Urodzonym Dygnitarzom, Urzędnikom duchownym i świeckim …

 

Fot. Sławomir Mielnik, Inscenizacja z okazji 800 – lecia Opola

Inscenizacja z okazji 800 – lecia Opola, Fot. Sławomir Mielnik

 

Jego głos, tubalny i silny, odbijał się od kamiennych ścian, wywołując w zebranych dreszcz emocji. Szlachcianki spoglądały na królową, szukając w jej spojrzeniu choćby iskry zainteresowania i atencji. Magnaci trącali szabelki lub stukali obcasem, niecierpliwie czekając na słowa króla. Czy wiedzieli, że oto są świadkami historycznej chwili?  
   
- Jaśnie Wielebni, Jaśnie Wielmożni, Wielebni, Wielmożni, Urodzeni uprzejmie i wiernie Nam mili etc. Bogu samemu doskonałością swoją przenikającemu najskrytsze skrytości, wszystkiemu światu wrodzoną ciekawością, i istotnie dochodzącemu tejże skrytości, wiadomo dobrze, z jakową my żarliwością, a poddani Nam niektórzy oziębłością, drudzy przewrotnością, stawamy o dobro pospolite w pieczołowaniu.

 

Fot. Sławomir Mielnik Inscenizacja z okazji 800 – lecia Opola, odczytanie uniwersału opolskiego

Inscenizacja z okazji 800 – lecia Opola, odczytanie uniwersału opolskiego, Fot. Sławomir Mielnik

 

Marianna westchnęła i ściągnęła dyskretnie trzewik pod spódnicą. „Trochę to potrwa - pomyślała. - To dobrze, bo można nieco odpocząć. A ten dragonik gdzie to się podział? Ładnie mu z oczu patrzyło. I taki wąs miał elegancki. Nasi kawalerowie już się opatrzyli” - zachichotała pod nosem, skupiając na sobie uwagę towarzyszki.

- My zaś w osobie Naszej ciężką cierpimy krzywdę, że od swych niektórych poddanych niewiernie jesteśmy odstąpieni, i komu zdrowia i dostojeństwa Naszego moglibyśmy powierzyć, teraz powątpiewać musimy – grzmiał herold w imieniu swego Pana.

„Ciekawe jak długo tu zabawimy - snuła domysły dwórka. - Pani nic nie mówiła, ale ten zamek nie nadawał się do zamieszkania dla naszej pary królewskiej. Zdecydowanie zbyt zapuszczony. Nie to co u Jaśnie wielmożnych Oppersdorffów. Tam przynajmniej ciepło i komnaty jakieś takie przytulniejsze. Cóż, i tak najlepiej byłoby u siebie…”

- Nie minął jednak czas, chociaż już tak daleko postąpił nieprzyjaciel, abyśmy straconych miast i prowincyj odzyskać nie mogli, i Bogu powinnej chwały przywrócić, zprofonowane kościoły krwią nieprzyjacielską nasycić…

I tak oto skrawek papieru z królewską pieczęcią stał się uniwersałem opolskim, ważnym dla historii całego kraju, a wizyta króla Jana Kazimierza pierwszą i ostatnią jaką odbył na swoich ziemiach, które jeszcze tegoż roku przekazał swojej żonie, Ludwice Marii Gonzadze.
A jak się potoczyły losy dwórki Marianny? Czy udało jej się odnaleźć wąsatego dragona? To wie tylko ona sama…

 

Aleksandra Żuberek-Śmierzyńska

*Fragmenty uniwersału opolskiego cytowane w oryginale, udostępnione przez Archiwum Państwowe w Opolu.  

 

 

Dane kontaktowe
Wydział Promocji
ul. Szpitalna 3b-5-7
45-010 Opole
77 54 17 518 / 525
bp [at] um.opole.pl
Lokalizacja