Ważne jest wsparcie i zrozumienie
Dziś (16.11) obchodzimy Międzynarodowy Dzień Tolerancji, ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ z inicjatywy UNESCO w 1995 roku. Jest to święto szacunku, akceptacji i uznania bogactwa różnorodności kultur na świecie. To także czas na przyjrzenie się sytuacji osób o odmiennej tożsamości seksualnej w naszej okolicy. Z jakimi problemami borykają się na co dzień, gdzie mogą zgłosić się po pomoc i jak można przeciwdziałać krzywdzącym stereotypom - o tym rozmawialiśmy z Agnieszką Parker-Bąk, psychologiem, pedagogiem, prezesem Fundacji PROMENADA.
- Zacznijmy od określenia LGBT. Wiele osób nie wie precyzyjnie, co ono oznacza. Czy może Pani wyjaśnić?
- Najprościej mówiąc skrót „LGB” odnosi się do orientacji seksualnej, czyli preferencji seksualnych u lesbijek, gejów oraz osób biseksualnych. „T” natomiast określa tożsamość ludzi, czyli osoby transpłciowe. Dla przykładu osoby o tożsamości transpłciowej (T) mogą być orientacji heteroseksualnej, biseksualnej (B) lub homoseksualnej (L lub G). Osoby o tożsamości cispłciowej (tj. zgodnej z płcią metrykalną) mogą również posiadać różnego typu preferencje seksualne (LGB).
- To może się wydawać skomplikowane.
- To jest bardzo obszerny temat, najogólniej mówiąc pojęcie transpłciowości odnosi się do osób, które czują się kimś innym niż wskazuje ich budowa fizyczna czy dane formalne. Powoduje to ogromny dyskomfort w życiu. Natomiast, z różnych powodów, część tych osób próbuje się dostosować do wymagań społecznych i starają się żyć zgodnie z przypisaną płcią, wbrew sobie. Są również takie osoby, które podejmują decyzję o rozpoczęciu procesu korekty płci. Jest to proces długotrwały i bardzo trudny.
- Można spotkać się w debacie publicznej z informacjami, że bycie LGBT jest rodzajem choroby, zaburzenia psychicznego. Czy to prawda?
- Nie, orientacja seksualna już dawno została wykreślona z klasyfikacji chorób i nie jest ani rodzajem choroby, ani zaburzenia psychicznego. To co można znaleźć w klasyfikacji zaburzeń i chorób to dysforię płciową (wg amerykańskich kryteriów diagnostycznych DSM-5) lub transseksualizm (wg europejskiej klasyfikacji ICD-10). Obie te kategorie odnoszą się do braku zgodności pomiędzy płcią odczuwaną i przeżywaną a przypisaną, który to brak powoduje poczucie cierpienia i bardzo silną potrzebę korekty płci. Zgodnie z tymi kryteriami zaburzeniem jest brak spójności pomiędzy rozwijającą się tożsamością płciową a płcią metrykalną. W związku z tym, osoby po przeprowadzeniu korekty płci nie spełniają kryteriów diagnostycznych w tym obszarze. Zatem idąc dalej, ułatwienie, a nawet refundowanie procesu korekty wydaje się być jak najbardziej zasadne, gdyż umożliwia człowiekowi powrót do pełni zdrowia.
- Pracuje Pani na co dzień w Opolu z osobami z tego środowiska. Z jakimi problemami się zgłaszają?
- Z jednej strony problemy takie, jak wszystkich innych. m.in. trudności w relacjach partnerskich, przyjacielskich, rodzinnych czy zawodowych, różnego rodzaju lęków, obniżonego poczucia własnej wartości, wahań nastroju, depresji itp. Druga część spotykanej problematyki dotyczy tematów związanych z coming outem, czyli ujawnieniem się przed rodzicami, bliskimi, znajomymi i związanym z tym procesem, dość częstym i bardzo dużym lękiem dotyczącym reakcji innych osób na wiadomość odnośnie tego jakie ma się preferencje i kim się jest. Pojawia się między innymi lęk przed odrzuceniem, brakiem akceptacji, wyśmianiem, naruszeniem godności i nietykalności cielesnej. Część osób boryka się ze wstydem wynikającym z presji społecznej. Są również osoby mające obawy, że zawiodą rodziców, rodzinę, bliskich. W przypadku osób transpłciowych dochodzi jeszcze problematyka związana z przebiegiem procesu korekty płci.
Na ciąg dalszy rozmowy zapraszamy do magazynu "Opole i kropka": www.opole.pl/dla-mieszkanca/opole-i-kropka/opole-i-kropka-112020